Pewnego dnia w aptece zobaczyłem słoik z jaskrawą etykietą: „Kolagen. Młodość, elastyczne stawy, promienna skóra i może życie wieczne”. Bez zastanowienia wziąłem go. Zacząłem pić go ściśle według instrukcji, tak jak powinno być.
A co Ty o tym myślisz?
Stawy klikały tak samo jak poprzednio.
Łokcie sprawiają wrażenie jakby ktoś przejechał po nich papierem ściernym.
Gwoździe – połamały się od samego patrzenia na śrubokręt.
Zastanawiałam się: dlaczego nie ma efektu? Może to nie kwestia tego, ile łyżek zjem, ale tego, jak organizm odbiera ten „magiczny proszek”?
Prawda o kolagenie w słoikach
Sproszkowany kolagen to po prostu białko rozbite na aminokwasy. Nasze ciała, szczerze mówiąc, nie przejmują się, skąd pochodzą te aminokwasy – z proszku czy kości kurczaka. Najważniejsze jest to, że są to „cegiełki”.
Jak powiedział mi jeden dietetyk:
ADVERTISEMENT